W tajnej siedzibie klubu Globtrotera trwała właśnie orzywiona dyskusja- "Uaaa! Która kurwa godzina"- stwierdził szef tuż po tym jak obudził się z zimowego snu. -Jest wpółdopiątej- Odpowiedziała mu energicznie zaspana sekretarka. Szef zaczął się cholernie silnie zastanawiać gdzie podział się ich główny przacownik, agent, zwiadowca i przyjaciel Stefan Żerbicho. Okazało się otóż że ów Stefan (pseudo operacyjne "NIE")był nazbierać fijołków na delikatnie zlanych rosą polach tego pięknego. . . miasta. Właśnie wracał. Jako że siedziby Klubu Globtrotera nie szło nie ujrzeć- gdyż był to jedyny namiot na tym dworcu- NIE skierował swe wątłe nóżki dokładnie w stronę położenia tego tamtego. Ponieważ znaleźć drzwi było już cięższym zadaniem, NIE wyciął je sobie kozikiem z boku tegóż to budynku, na co Szef i Sekretarka stwierdzili krzycząć - NIE!!!
-Witam, witam nie musicie już tak krzyczeć, już wiem że wszedłem.
-Kaj byłeś - zagadnął Szef
-Na Statoil.
-Żartujesz? - poiedziała beznamiętnie, lecz z zaciekawieniem Sekretarka.
-Nno jasne! Byłem nazbierać fijołków na delikatnie zlanych rosą polach tego pięknego. . . miasta.
-Daj jednego.
-Ni mam zjadłem.
-Znów żartujesz?
-Nno jasne! Dałem jakieś krasuli, żeby odwrócić jej uwagę, chyciłem ją w żelazny uścisk i zakułem z całym impetem.
-Ty to masz parę.
Do intymnej rozmowy musiał jednak wtrącić się szef.
-Ekhm!
-Spadaj -odpowiedzieli chórem i się znudzili.
-Więc NIE, mamy dla ciebie zadanie. Jako że nasz program już dawno nie nadał żadnej audycji musimy wziąć się do roboty i sami coś nakręcić. Sami, mam na myśli ciebie.
-Dobra! Zrobię program o dzikach i innych dzikich zwierzach z kamionki.
-Taak! Ten program był ostatnio, więc może warto nakręcić go jeszcze raz. Szkoda że to nudny temat.
Więc po kilku jeszcze zdaniach typu: surwysyn, debil, kabat i długie NIE Szefa po tym jak NIE spóścił mu się na firany zdecydowali się wziąć do roboty. Wtem wszedła Sekretarka i przypomniał mu że będzie musiał iść na zachód, aby dotrzeć do kamionki. A tam przecież polują Biały i Kamil. A na drodze od dworca składają swoje łupy i żrą. Jako że robią to dokładnie przed siedzibą zielonych, UNICEFu, Ligi Ochrony Przyrocy i nade wszystko MKL'a mieli z nimi przez to bardzo ciepłe kontakty (symbioza). Ww. organizacje mówiły który gatunek ma za dużo osobników, a Biały i Kamil doprowadzają go na skraj wyginięcia(jak myślicie, dlaczego wyginęły dinozaury?).Więc NIE nie widział żadnych przeszkód żeby i tam posadzić swoje dupsko. Wyruszył. Pierwszą rzeczą, którą wykonał prawidłowo to to że zapomniał się ubrać i wyrószył w pidżamie (zima, -30na termometrze).Ale to było dobre bo zahibernowało mu pena i nie musiał go karmić przez drogę. Wreszcie gdzieś dotarł, ale nie wiedział gdzie.
Po bardzo krótkiej chwili trwającej długo dłużej niż godzinę spostrzegł się że chodził w koło za swoim ogonem.
Gdy dotarł już naprawdę na kamionkę, zauważył że jest na miejscu. Nie był jadnak, sam. Po krótkiej przechadzce usłyszał jak ktoś stęka w krzoach. Była to jak zazwyczaj na jego wyprawie Telefona- telefoniczna dziwka lubiąca od tyłu. NIE postanowił wziąć kamerę i nakręcić trochę materiału przyrodniczego na jej temat. Po wyjęciu kamery zauważył, po jakichś dwóch godzinah, że zapomniał baterii.
-A niech to. No cóż będę walił na żywo.
-Ojej! Co pan tu robi, ja mam teraz klienta.
-Ojej! Kurwa z jeżem? Nie boli cię dupsko?
-Boli, boli, ale cóż ja mogę.
I NIe postanowił zajebać jeża butem w grzbiet i sam dokończył, zapłacił i zaproponował występ w telewizji. Oczywiście jeżowi. Po kilku godzinach bezczynnego palenia trawy z pola NIE i Telefona wybrali się na romantyczny spacer po stepach krajobrazy poatomowego Rogólca. Była to okolicz śmierdząca chujem i leszczyną, więc oboje postanowili póścić purozaury, aby się lepiej chodziło. Po długiej jak rok inhalacji zapachowej z krótkiej jak wypłata pyty NIE'a poszli spać a rano mieli znaleźć dzika do reportażu.
Jako że rano piździło po jajach zdecydowali się że wyruszą w nocy, bo będzie jeszcze zimniej. Tak też zrobili. W nocy podróżując motorynką, którą NIE poskręcał z wibratora Telefony i swojego, natrafili na niezły okaz dzika. NIE jak to NIE postanowił wziąć ową świnię od razu w obroty, aTelefona nakręceła to kamerę(w której jak wiadomo nie było baterii). Podczas stosunku NIE przypomniał sobie dobre czasy z Kamilem i Białey, kiedy to o nich kręcił reportarz, a oni cały czas krzyczeli jego imię- NIE! NIE!- a potem chyba imię swojego ex- Boli! Boli- i exex, który p[ochodził chyba z Niemiec bo miał dziwne imię- Rozjebałeś mi dupsko! Co ja powiem mojej samicy!
Kiedy powrócił do rzeczywistości okazało się że ów dzik którego posówał przez kilka dni leży rozpostarty na wszystkich drzewach w okolicy, a NIE zapina w metalowy gazociąg. Jeszcze kilka dni później wszędzie roznosił się zapach palonej gumy- bo NIE był ostrożny- i skarpet Telefony.
Poszukując kolejnego dzikiego zwierza natrafili na bardzo śmierdzące miejsce. Gdy weszli na wzniesienie ich przekrwionym oczom ukazał się ogromny kartonowy. . . karton. Jak się późnie okazało to nie był karton, tylko Karton. Dom i miejsce wypoczynku, a zarazem gabinet onkologa dr.Dziwony. Wchodząc do Kartonu spostrzegli niemal natychmiast, przynajmniej NIE, że ów Karton jest w rzeczywistości zbudowany z wielu mniejszych kartonów, a wnich jeszcze mniejszych po telewizorach i butach. Sama doktor mieszkała pośrodku a namiocie. Gdy to NIE zauważył odezwał się piskliwym głosikiem
-Kuna duna blablabla eja haju was ist das?
-Ciebie popierdoliło- odpowiedziała Dziwona, której NIE wyglądał na skrzata.
-A sorry nie ten słownik.
-Spoko.
-Dlaczego mając taki luksusowy Karton, mieszkasz w tym ciasnym namiocie.
-Bo mi łon panie przemaka
-Kurwa, a czy mógłbym coś na to poradzić?
-Przynieś nowy karton spod Medial Fuck!
-Mam lepszy pomysł
Więc nie poszedł na zewnątrz wyjął z kieszeni kondoma, jeszcze go trochę przyciął bo był za duży, a następnie naciągnął go na Karton. W tym czasie Telefona rozpoznała w Dziwonie, osobę której nigdy w życiu nie widziała. Więc postanowiła dać jej całusa- zwyczajem wszchodnioeuropejskich susłów gogantów- a potem be pytania zdjęła jej majtki. . . z wieszaka i naciągnęła na głowę żeby mieć fajne jazdy. Skoro NIE tylko wrócił zahebał Telefonie w brzuch żelaznym łomem- tak mu się wydawało że w brzuch- i kazał wyruszać. Jako że Dziwona też chciała iść z nimi, musieli jej odmówi była to bowiem wyprawa przymusowa. Jak zsyłka na Sybir tylko w cieplejszym klimacie i z zoofilią.
Po krótkiej wędrówce trwającej dwa lata, NIe i Telefona poczuli zmęczenie w nogach i usiedli na mrowisku, żeby nie dostać zaniku mięśni podczas odpoczynku. Siedząc tak NIE'mu wydawało się że gdzieś na choryzoncie widzi kogoś. Ten ktoś to był Przypierd i stał pół metrz od niego. Przypierd był jednak mądrzejkszy od NIE'a bo jeśli był ślepy to nosił soczewki. Choć dzisia to już naprzwdę dziwnie wyglądał w tych soczewkach 150 dioptrii. Trochę miał wybauszone oczyska. Skoro przylazł to zagadał.
-Eee, siema!
-Aaa pedał- kryknął NIE i zaczął okładać go kijem którego równierz zapomnieł na taką okoliczność.
-Aaa NIE- z przerażeniem wykrzyknął Przypierd
-Czy ja cię znam?
-Raczej nie.
-Więc jesteś moim fanem, skoro znasz me imię.
-?!!?!??!?!?!??!!????
-Chodź zapcam cię od tlyca, a potem powiesz mi gdzie są tu dzikie zwierzęta.
Po krótkim zapoznaniu, do którego niestety nie dopuszczono Telefony Przypierd opowiedział NIE'mu o swojej hodowli królików. Jak tylko NIE o tym usłyszał od razu musiał tam być. A że do fermy Przypierda było ładnych parę metrów, NIE nie dopełnił obietnicy i zmienił się na dwie tury w żabę. I zakumkał. Po gorącej lewatywie rozgrzanym ołowiem doszedł jednak do siebie i obciągnął se w kącie.
Kiedy dotarli już do fermy NIE musiałprzeruchać wszystkie króliki. Żeby to się jednak udało musiał dać im marchewkę, a nawet kilka. W celu zdobycia marchewek, musiał zaczekać do zimy aż dzieci zaczną lepić bałwany i wtedy zabrać bałwanom nosy, a matki owych dzieci zadowolić w zamian za przeprosiny. Do zadowolenia matek wystarczyło im pokazać Telefonę, jako nieudany eksperyment z marchewkami.
Po zdobyciu marchewek wszystko poszło z górki. Dosłownie bo Telefona spadła w przepaść ze skarpy na kamionce i złamała sobie lewą waginę co uniemożliwiło jej poruszanie się. NIE zostawił ją tak na prośbę rodziny i z nakręconym materiałem o królikach(Przypierd w zamian za obciąganko dał mu baterię i gwizdek na muchy)i postanowił wrócić do firmy. W firmie z szefem zawiązał się następujący dialog, po tym jak NIE znów wszedł bocznym wejściem używając scyzoryka na nowym namiocie.
-NIE!!!
-Ja też się cieszę że pana widzę, co tam u rodziny? Acha pan nie ma rodziny bo jest pan kawał hama!
-Kurwa mam nadzieję że masz materiał
-No jawa, o królikach
Na to Sekretarka- Znów żartujesz hahaha! Dobre!!!
-Nie, nie tym razem. Wyróchałem je tak że już się nawet na rocół nie nadawały.
-Pokaż ten film.
-Kurwa to jakieś Szwedzkie porno, z dzieciakami.
-A, Przypierd mówił że to króliki. Ale i tak miały futrzate dupska.
-Świetny film, możemy otworzyć stronkę porno. Nawet wiem jak ją nazwiemy.
-Jak?
-Jak?
-www.xun.pl
-A. . . co to znaczy?
-eXtreme wyrUchane maNgusty. Tylko ktoś musi nakręcić film o mangustach.
-Ja mogę Szefie!
-Nie ciebie zwalniam za zaniedbywanie porządku w publicznej toalecie.
Więc NIE nasłał na nich Białego i Kamila i Przypierda z armią zbawienia mięczaków i skorupiaków, a nade wszystko przemokniętą zasierściałą feministkę dr.Dziwonę i Telefonę pod komórką zawsze gotową do działania.
Po takim rozpiździelu strzepał se konia i popierdolił w sino-koperkową dal. Czyli do szkoły w CDŚ(Centrum Dowodzenia Światem- z siedzibą na terenie Rogólca i Winkowic).
Tekst znajdujący się pod spodem jest niczym innym jak zlepkime myśli przepływającym przez mój mózg w trakcie erekcji. W moim przypadku porównywalnej tylko z tąpnię ciem kopalni Jowisz, albo tąpnięciem Białego w gaciach. Proza owa różni się od pozostałych tekstó tym że jest niefajna, obrzydliwa, perwersyjna, nienamiejscu a nade wszystko prawdziwa.