Dawno temu, trzy dni temu, za stodołą siedział Kamil i się masturbował. Wtem przyleciała straszna Biała z głową w klozecie pod równikiem i wyrzygał mu się na twarz.

-Jami ale pyszne- powiedział Kamil- Czy mogę prosić o dokładkę- dodał

-Masturbuj się dalej kabacie, ja tu mam ważniejsze sprawy do zjebania-

Wtem stary indiański czarownik wyjebał się na bułce z bananem i Star Trek nie trafił do domu. Kamil dalej się masturbował.

-Och yeah!- wystękał beznamiętnie, gdy wtem zachlapał se całą wizję i mama postanowiła, że dziś nie będzie krupniku.

 

Następnego dnia gdy przechodzili tamtędy Mama_G, Biały und Przypulg spotkali swoje przeznaczenie i cel życia, ale się pomylili. To tylko Biały zepsuł powietrze. Na szczęście mieli maski gazowe.

-Mmmmmmm... pachnie mi fiołkami rosnącymi na bezkresnych polach majaczących na horyzoncie tej pierdolniętej, śmierdzącej chujem, zjebanej krainy (jego maska była zepsuta)- i Kamil znów zaczął robić to co najbardziej lubi. Więc dwaj jego koledzy opuścili go, a gdy już go opuścili, opuścili także siebie, bo takich dwóch jak ich trzech nie ma ani jednego i powiesili się za jaja na klimatyzatorze. Kamilowi nie wyszło i poszedł do domu, lecz jego drogę zastąpił Cot_Jot. Postanowił go zgwałcić i wyciągnął swoją pałę ????, która była wielką parchą podobną tylko do porażki systemu monetarnego Rwandy, więc ją schował (żeby jeszcze było co). Zaczerwienił się i posrał w pieluchy, bo miał w co. Zadowolony z siebie jeszcze raz pogłaskał kota jęzorem. Przerażony kot w życiu nie przeżył czegoś tak obrzydliwego i uciekł. Za to Kamil jako że był prawie trzeźwy wstąpił do Kościoła na mszę.

-Ave Satan!- zawołał od wejścia

Wtem usłyszał Ave od księdza prowadzącego mszę i poszli się razem dupić na zachrystię. Widząc to parafianie postanowili zrobić to samo (z Osamą) nie patrząc na płeć. Myśleli, że to nowy rodzaj ewangelii. Kamil słysząc to zemdlał i udusił księdza swoim ciężarem. Parafianie wydupieni nawzajem czekali na dalszą część mszy, gdyż ksiądz nie był w stanie to Kamil przejął jego zaszczytną funkcję.

-Ave moje dzieci-

-Ave- odpowiedzieli

-Zrzućcie co macie na tace, bo kula w łeb i do domu wydoić kaczki-

Parafianie wykonali zalecenia.

Kamil jak zwykle za zebraną kasę poszedł kupić jabola i poszedł bryndzlować się za stodołą, że stodoła rozpadła się po 3 uderzeniach Kamila goła pytą w kosę i odsłoniła jego wydepilowane sierpem dupsko (teraz wiadomo, że Kamil to maskotka ZSSR- sierp do depilacji, a gwiazda to jego cipa).

Kamil posprzątał po sobie i zabrał się do odpoczynku. Glebnął się w krzaki i spowodował depresję. Od tej pory wszyscy byli w depresji. Na szczęście przechodził tędy Konstantynopolitańczykówjaneczka. Rzygając przemówił do Kamila

-Eeeeeeeaaaaaaaaaeeeeeeeee!!!!!-

-Nie, nie mam ognia-

-Eeeeeeeyyyyyyyyyyoooooooo!-

-No to jedźmy-

Weszli do auta Konstantynopolitańczykówjaneczki i usnęli ze smrodu. Obok przejeżdżał Super-Adi w swoim Głupomobilu. Dziś ścigał się z Papieżem do zakrętu. Papież stanął żeby namaścić zwłoki Kamila i Konst........neczki, ale Adi rzekł przepitym głosem

-Zostaw tych krofili stary, oni tam mają hard zajawkę-

Papież przytaknął, wbił jedynkę i spalił gumę (na Chuju). Wtem Kamil się przebudził, ujrzał papieża i wykrzyknął

-Ave Satan-

Wyjął miecz świetlny i skoczył na papieża. Do tej pory w tym miejscu jest krater. Kamil zadał 10 niecelnych ciosów w swoją stronę. Na szczęście papież stał w miejscu i usiadł, a Kamil wściekły skoczył jeszcze raz i potknął się o butelkę wystająca z nogawki. Po trzech dniach walki Kamil wytrzeźwiał i przegrał przez K.O., natomiast Konast.......aneczka wciąż nie żył. Tym czasem po drugiej stronie ulicy na przystanku zatrzymał się 104 z którego wysiadł kura i zniosła jajko. Kamil stwierdził, że to jego rozmiar, przykręcił se je i poszedł do burdelu i spytał

-Co na śniadanie-

-Dwie dziwki z Kuwejtu- odparł Ciapa

-A co Kowaliki przyjechały?-

-Tak pokój sześć-

-Ok.-

I poszedł odwiedzić ich nory. Jednak po drodze zauważył interesującego psa i postanowił zaspokoić swoje potrzeby kontaktu. Gdy skończył w wyraźnie lepszym humorze skierował swe kroki do nory Kowalików. Podążając tam tyłem (żeby było trudniej) podążał podążając podążające pola podążliwie podążając ku podążającemu Janu, żeby nie podążając w stronę Kościała dążącemu odważnie ku podążającym tam podążającym parafianą. Więc podążył przed siebie podążliwym krokiem i był przed dziurą kowalików. Zawołał0 ich bo nie miał siły się rozmnażać. W trójkę postanowili okraść mięsny, więc niezwłocznie poszli po Białego.........

 

cdn .....

 

 

                                                                             strona gówna