Członkowie

       Historia

    Gości Was Księga:

      -dodaj wpis

              -pokaż wpisy

                Majestic Króla Lwa
 News

 Opowiadania

 Wywiad

Aktualności:

-ze świata

-z Polski

-o nas

 Listy

Kąciki:

-oczyma Przypulga

-co powie Suchy

-co na to Kamil

-między nami odjebami

-pierdoły kulturalne

-Guano Corner

 

Galeria

Konkursy

FORUM

 

 Nasz email :

jozef-bloch@wp.pl

     

                                                Opowiadania

-Chuju: "Kubuś and MKL"

"Królik jednakże nie dał rady odpowiedzieć Tygrysowi, bo nam samą myl o zabawie sam na sam z Panem Sową zemdliło go i zaczął wymiotować na siedzącego obok Prosiaczka, który, raczej nie zadowolony z tego faktu wpierdolił się Kubusiowi na kolana upierdalając jego nową koszulką, zajebaną jakiemuś przechodzącemu dresiarzowi, rzygami Królika, za co Kubuś potraktował go solidną baśką. Prosiaczka na chwilę zamroczyło, ale już za moment był gotowy do kontrataku swoim wyciągniętym ze sterty starych skarpet Uzi. Do sparingu między przyjaciółmi jednakże nie doszło ponieważ rozdzielił ich za pomocą kolby swojego obrzyna Kłapouchy. W tym właśnie, raczej nieodpowiednim dla siebie momencie, do domku Puchatka wpadł Krzyś, czyli największa pipa w Stumilowym Lesie.

-         Czołem załoga – pierdolnął na przywitanie – słuchajcie, koledzy, do tego starego opustoszałego zamku tu niedaleko...... – nie zdążył już dokończyć, ponieważ został powalony przez celnie wymierzony strzał Kubusia kijem bejzbolowym.

-         Nie będziesz ani mnie, ani moich kolegów, ty pipo pieprzona, nazywała kolegą – reakcja poirytowanego misia na wyzwisko była natychmiastowa, podobnie zresztą jak reszty przyjaciół. Prosiaczek miał wreszcie możliwość użycia swojego Uzi, na co miał ochotę od samego rana; Tygrysek wyżył się na Krzysiu za wszystkie kukułki, Królik zrobił odbitkę rozpalonej płytki do gotowania na jego twarzy a Kłapouchy zmiażdżył mu jądra kolbą swojego obrzyna. Tak „spreparowaną” pipę wyrzucono. Nieważne gdzie"

 

-Suchy : Pulik-Odrodzenie

"-AAAAAAA!!!- rozległ się w przestrzeni krzyk Chuja –Ja mam uczulenie na wełnę!!- i aby podkreślić znaczenie swoich słów rzucił śpikiem w Janka

-Stulić mordy! Musimy wytropić owcego i zabić go. Do tego celu użyjemy miotaczy ognia chińskiej produkcji. Jakieś pytania?-

-Stolica Malezji?- odezwał się Janek

-Dwukołowa taczka na 5 liter?- asystował mu Kamil

-Dobra to bierzcie sprzęt i ruszamy-

Dzielni podróżnicy wzięli miotacze ognia i ruszyli w mroczne wnętrze statku w poszukiwaniu intruza. Kamil chcąc się upewnić, czy miotacze ognia działają wypróbował je na Janku. Działały i Janek doznał lekkiego szoku termicznego. Jego ciało nie było przygotowane na szybkie przejście z temperatury pokojowej do temp. 3tys stopni, ale na szczęście mózg, jak to jego mózg tego nie zauważył. Wkroczyli właśnie do pokładu silników, gdy usłyszeli dziwny odgłos.

-Słyszeliście to? Co ot było?- zareagował mistrz

-Sorry myślałem, że nikt nie usłyszy- odparł się Kamil

-Nie to chodziło mi o ten straszliwy trzask dochodzący z głębi pomieszczenia-

-Aaaaaa- zrozumieli wreszcie jego dwaj kompanii

-Cholera!- krzyknął mistrz

-To straszna choroba! Podobno w średniowiecznej Europie zabiła tysiące osób- zauważył Kamil

-Jesteśmy w pokoju reaktora i nie możemy użyć miotaczy bo inaczej wszystko wypierdoli w powietrze-

-To czym ich mamy załatwić!- oburzył się Janek

-Może obejmiemy ich polityką pro rodzinną i poczekamy aż same zdechną?- zaproponował Kamil"

 

-Przypulg: Ciemna Strona Pirda:    

"Rycerz dżedaj dostał epilepsi i gołymi rękami chwycił nogę Ciapołaza. Widząc tak straszną rzecz jak stopa Ciapołaza będąc do tego w szoku termicznym włączył samodestrukcję statku. Na szczęście pasażerów statku prom zachamował mocą młota Thora w Ziemię i dopiero zdetonował się ładunek znajdujący się na statku. Grzyb jądrowy oświecił góry , które w nocy wyglądały jak łyse skały. Osoby będące na statku w normalnych warunkach zginęły by , ale uratowało ich od niechlubnej śmierci pole wytworzone przez odór stóp Ciapołaza. Jedynie Odi złamał sobie 3 palce u nogi .

-Matko R.Boska jak ty lądujesz Odi. To już miększe lądowanie mieli terrorści na CTW

-Mistrzu jakiś potwór nas zaatakował !!!!!!!

-Odi ty majaczysz ?

Podczas gdy rycerze zbierali się do kupy zza grózów wydobyła się postać

-TO ON to on to ta kreatura !!!

-Ależ Odi to jest Ciapołaz legendarny króliczek pleyboya.

-Ale on jest straszny !

-To zależy od gustu Odi. Nie każdy jest pedziem

-Panowie czy to już Ziemia ? – wtrącił się nowy przyjaciel

-Tak Ciapołazie"  

 

-RaD: Tragiczna historia Polskiego obywatela z lewą nogą…wysuniętą trochę do przodu:

"Polski obywatel z lewą nogą wysuniętą trochę do przodu przypuścił atak frontalny, ale po 200m rozmyślił się i zaszedł pana Kazimierza od tyłu.

Co wpłynęło na jego decyzję?!? Pewnie pomyślał że fajnie by było wyruchać pana Kazimierza. Ale gdy był już za nim przypomniał sobie że w jego dupie jest ogromna grucha do lewatywy. Hmm… pomyślał. Hmm… zastanowił się jeszcze raz bo pomysł ze spuszczeniem mu się na głowę wydał mu się bardzo pracochłonny. Postanowił wreszcie wykorzystać gruchę. Podgrzał znajdującą się w niej wodę swoim laserowym pierdem i … nacisnął tak że woda sparzyła panu Kazimierzowi mózg i zaczął go swędzieć"

 

-Glupol: Opowiadanie o Niczym:

"Ruszyli na prawo, a może na lewo no w sumie byli przy nico-wozie po 5 minutach drogi. Nic łagodnym nerio (Nerio Tomku to uderzenie z kopa w bark przeciwnika tak by złamać go w pół) uwolnił Knypka łamiąc mu kręgosłup. Po czym wypróżnił się do baku i mogli jechać dalej. Nic siadł za kierownicą i poprowadził naszych przyjaciół między narodową drogą, no jak tylko udało im się przepędzić te kaczki, kozy, krowy z niej.
W wozie trwała przyjacielska rozmowa
- Ty gnoju nie rzucaj we mnie tymi chipsami - zaczął konwersację Knypek.
- Bo co gnoju - wtórował mu Głupol.
- Weź to kolano z mojej głowy - dołączyła się Głowa.
- Zamknąć ryje słucham radia - próbował podtrzymać rozmowę Nic - banda debili. Gdzie miałem oczy gdy was wybierałem.
- A mam je w kieszeni - rzekł Knypek i podał mu dwie gały luźno podskakujące w rytmie techno.
- Bier te ścierwo ode mnie - wrzasnął Głupol wyrzucając gały przez dach.
Nic podziękował mu podwójnym app czagi (to takie tam kopnięcie frontalnie na żołąd). Nic zajęty rozbryzgiwaniem Głupola po tapicerce nie zauważył walca, który podstępnie dogonił nico-wóz i rozgniażdżył go swą zawrotną prędkością 10 km/h. Gdy wydostali się ze zgniecionego pojazdu, zdrapali się z asfaltu i nadmuchali do normalnych rozmiarów podręczną pompką. Nic rozejrzawszy się postanowił
"

 

-Przypulg: "Fuck to the future i ciebie"

"Stary pijok siedzi spokojnie na przystanku z winem i mówi coś do siebie :

-Eeeeeeeeeeeee  eeeeeeeeeeeeee e.....eeeeeeeee

Naprzeciwko niego pojawia się poświata i nagle coś przydupia w ziemię . W tym samym momencie tuż obok w elektrownię wali samolot na co pijok :

-..........ta dzisiejsza........bleeeeeeeeeeeeee .................młodzież...

Tak naprawdę to nie była ta dzisiejsza młodzież, lecz coś znacznie gorszego. To nie była też lekcja matmy , tylko cybergłup wysłany z przyszłości. Jago zadaniem jest powstrzymanie grupy najodważniejszych i zdecydowanych na wszystko wybrańców przed wypełnieniem planu. Cybergłup wstał otrzepał się i przejechał go wóz strażacki."

 

-RaD"Wigilia"

"Sam mpa'k odziany w brodę z kota babci, szlafmycę babci, futro z norek (ociekające jeszcze czerwoną farbą- babci) babci, spodnie z rajstop babci i kalosze dziadka (babcia chodzi na bosaka i od trzech miesięcy nóg nie myje żeby była świąteczna atmosfera tańsza niż 40zł za 10g.) próbował uruchomić psa. Gdy mu to się udało, tzn. nie do końca bo pies chodził teraz jak waran (nogi miał rozjebane na wszystkie strony świata) dzięki czemu lepiej trzymał się nawierzchni chmur. - Łohoho zjebane ryje!!- Krzyczał Mpa'k już przy wjeździe do miasta. - Mam dla was prezenty! - poczym sięgnął do worka i wykrzyknął. - Wiecie co dzieci? Chyba kurwa prezentów zapomniałem!!! - chwila na poprawienie pały i kontynuacja - Ala jak chwilkę poczekacie to ja się kopnę do Elfa i coś wybiorę!!! Taak! Elf Szlagbaum był żydem i posiadał najgorszy i najdroższy, ale jedyny w promieniu 200km sklep z perwersyjnymi zabawkami. Ludzie z Wiochy odżywiali się tu jadalną bielizną i popijali wazeliną. Aż nie powstała żabka, ale to dopiero za 50lat. W sklepie zawiązał się następujący dialog:
- Hohoł!
-Szam kużwa jeszteż Chochoł!!!
-Ekhm. Sorry, jeszcze raz! Hołhołhoł!!!
-No, szego ty chszeż?
-Daj tego i tego, a może jeszcze trochę tamtego. A to po ile??
-Dajeż piataszka i jeszt twoje.
-Dwa pięćdziesiąt.

-Dwa"

 

-Wszyscy: "Kamil"

"Kamil posprzątał po sobie i zabrał się do odpoczynku. Glebnął się w krzaki i spowodował depresję. Od tej pory wszyscy byli w depresji. Na szczęście przechodził tędy Konstantynopolitańczykówjaneczka. Rzygając przemówił do Kamila

-Eeeeeeeaaaaaaaaaeeeeeeeee!!!!!-

-Nie, nie mam ognia-

-Eeeeeeeyyyyyyyyyyoooooooo!-

-No to jedźmy-

Weszli do auta Konstantynopolitańczykówjaneczki i usnęli ze smrodu. Obok przejeżdżał Super-Adi w swoim Głupomobilu. Dziś ścigał się z Papieżem do zakrętu. Papież stanął żeby namaścić zwłoki Kamila i Konst........neczki, ale Adi rzekł przepitym głosem

-Zostaw tych krofili stary, oni tam mają hard zajawkę-"