Opowiadania
-Chuju: "Kubuś
and MKL"
"Królik
jednakże nie dał rady odpowiedzieć Tygrysowi, bo nam samą
myl o zabawie sam na sam z Panem Sową zemdliło go i zaczął
wymiotować na siedzącego obok Prosiaczka, który, raczej nie
zadowolony z tego faktu wpierdolił się Kubusiowi na kolana
upierdalając jego nową koszulką, zajebaną jakiemuś
przechodzącemu dresiarzowi, rzygami Królika, za co Kubuś
potraktował go solidną baśką. Prosiaczka na chwilę
zamroczyło, ale już za moment był gotowy do kontrataku
swoim wyciągniętym ze sterty starych skarpet Uzi. Do
sparingu między przyjaciółmi jednakże nie doszło ponieważ
rozdzielił ich za pomocą kolby swojego obrzyna Kłapouchy. W
tym właśnie, raczej nieodpowiednim dla siebie momencie, do
domku Puchatka wpadł Krzyś, czyli największa pipa w
Stumilowym Lesie.
-
Czołem załoga – pierdolnął na przywitanie – słuchajcie,
koledzy, do tego starego opustoszałego zamku tu
niedaleko...... – nie zdążył już dokończyć, ponieważ
został powalony przez celnie wymierzony strzał Kubusia kijem
bejzbolowym.
-
Nie będziesz ani mnie, ani moich kolegów, ty pipo
pieprzona, nazywała kolegą – reakcja poirytowanego misia
na wyzwisko była natychmiastowa, podobnie zresztą jak reszty
przyjaciół. Prosiaczek miał wreszcie możliwość użycia
swojego Uzi, na co miał ochotę od samego rana; Tygrysek wyżył
się na Krzysiu za wszystkie kukułki, Królik zrobił odbitkę
rozpalonej płytki do gotowania na jego twarzy a Kłapouchy
zmiażdżył mu jądra kolbą swojego obrzyna. Tak
„spreparowaną” pipę wyrzucono. Nieważne gdzie"
-Suchy
: Pulik-Odrodzenie
"-AAAAAAA!!!-
rozległ się w przestrzeni krzyk Chuja –Ja mam uczulenie na
wełnę!!- i aby podkreślić znaczenie swoich słów rzucił
śpikiem w Janka
-Stulić
mordy! Musimy wytropić owcego i zabić go. Do tego celu użyjemy
miotaczy ognia chińskiej produkcji. Jakieś pytania?-
-Stolica
Malezji?- odezwał się Janek
-Dwukołowa
taczka na 5 liter?- asystował mu Kamil
-Dobra
to bierzcie sprzęt i ruszamy-
Dzielni
podróżnicy wzięli miotacze ognia i ruszyli w mroczne wnętrze
statku w poszukiwaniu intruza. Kamil chcąc się upewnić, czy
miotacze ognia działają wypróbował je na Janku. Działały
i Janek doznał lekkiego szoku termicznego. Jego ciało nie było
przygotowane na szybkie przejście z temperatury pokojowej do
temp. 3tys stopni, ale na szczęście mózg, jak to jego mózg
tego nie zauważył. Wkroczyli właśnie do pokładu silników,
gdy usłyszeli dziwny odgłos.
-Słyszeliście
to? Co ot było?- zareagował mistrz
-Sorry
myślałem, że nikt nie usłyszy- odparł się Kamil
-Nie
to chodziło mi o ten straszliwy trzask dochodzący z głębi
pomieszczenia-
-Aaaaaa-
zrozumieli wreszcie jego dwaj kompanii
-Cholera!-
krzyknął mistrz
-To
straszna choroba! Podobno w średniowiecznej Europie zabiła
tysiące osób- zauważył Kamil
-Jesteśmy
w pokoju reaktora i nie możemy użyć miotaczy bo inaczej
wszystko wypierdoli w powietrze-
-To
czym ich mamy załatwić!- oburzył się Janek
-Może
obejmiemy ich polityką pro rodzinną i poczekamy aż same
zdechną?- zaproponował Kamil"
-Przypulg:
Ciemna Strona Pirda:
"Rycerz
dżedaj dostał epilepsi i gołymi rękami chwycił nogę
Ciapołaza. Widząc tak straszną rzecz jak stopa Ciapołaza będąc
do tego w szoku termicznym włączył samodestrukcję statku.
Na szczęście pasażerów statku prom zachamował mocą młota
Thora w Ziemię i dopiero zdetonował się ładunek znajdujący
się na statku. Grzyb jądrowy oświecił góry , które w
nocy wyglądały jak łyse skały. Osoby będące na statku w
normalnych warunkach zginęły by , ale uratowało ich od
niechlubnej śmierci pole wytworzone przez odór stóp Ciapołaza.
Jedynie Odi złamał sobie 3 palce u nogi .
-Matko
R.Boska jak ty lądujesz Odi. To już miększe lądowanie
mieli terrorści na CTW
-Mistrzu
jakiś potwór nas zaatakował !!!!!!!
-Odi
ty majaczysz ?
Podczas
gdy rycerze zbierali się do kupy zza grózów wydobyła się
postać
-TO
ON to on to ta kreatura !!!
-Ależ
Odi to jest Ciapołaz legendarny króliczek pleyboya.
-Ale
on jest straszny !
-To
zależy od gustu Odi. Nie każdy jest pedziem
-Panowie
czy to już Ziemia ? – wtrącił się nowy przyjaciel
-Tak
Ciapołazie"
-RaD:
Tragiczna
historia Polskiego obywatela z lewą nogą…wysuniętą trochę
do przodu:
"Polski
obywatel z lewą nogą wysuniętą trochę do przodu przypuścił
atak frontalny, ale po 200m rozmyślił się i zaszedł pana
Kazimierza od tyłu.
Co
wpłynęło na jego decyzję?!? Pewnie pomyślał że fajnie
by było wyruchać pana Kazimierza. Ale gdy był już za nim
przypomniał sobie że w jego dupie jest ogromna grucha do
lewatywy. Hmm… pomyślał. Hmm… zastanowił się jeszcze
raz bo pomysł ze spuszczeniem mu się na głowę wydał mu się
bardzo pracochłonny. Postanowił wreszcie wykorzystać gruchę.
Podgrzał znajdującą się w niej wodę swoim laserowym
pierdem i … nacisnął tak że woda sparzyła panu
Kazimierzowi mózg i zaczął go swędzieć"
-Glupol:
Opowiadanie
o Niczym:
"Ruszyli
na prawo, a może na lewo no w sumie byli przy nico-wozie po 5
minutach drogi. Nic łagodnym nerio (Nerio Tomku to uderzenie
z kopa w bark przeciwnika tak by złamać go w pół) uwolnił
Knypka łamiąc mu kręgosłup. Po czym wypróżnił się do
baku i mogli jechać dalej. Nic siadł za kierownicą i
poprowadził naszych przyjaciół między narodową drogą, no
jak tylko udało im się przepędzić te kaczki, kozy, krowy z
niej.
W wozie trwała przyjacielska rozmowa
- Ty gnoju nie rzucaj we mnie tymi chipsami - zaczął
konwersację Knypek.
- Bo co gnoju - wtórował mu Głupol.
- Weź to kolano z mojej głowy - dołączyła się Głowa.
- Zamknąć ryje słucham radia - próbował podtrzymać
rozmowę Nic - banda debili. Gdzie miałem oczy gdy was
wybierałem.
- A mam je w kieszeni - rzekł Knypek i podał mu dwie gały
luźno podskakujące w rytmie techno.
- Bier te ścierwo ode mnie - wrzasnął Głupol wyrzucając
gały przez dach.
Nic podziękował mu podwójnym app czagi (to takie tam kopnięcie
frontalnie na żołąd). Nic zajęty rozbryzgiwaniem Głupola
po tapicerce nie zauważył walca, który podstępnie dogonił
nico-wóz i rozgniażdżył go swą zawrotną prędkością 10
km/h. Gdy wydostali się ze zgniecionego pojazdu, zdrapali się
z asfaltu i nadmuchali do normalnych rozmiarów podręczną
pompką. Nic rozejrzawszy się postanowił"
-Przypulg:
"Fuck to the
future i ciebie"
"Stary
pijok siedzi spokojnie na przystanku z winem i mówi coś do
siebie :
-Eeeeeeeeeeeee
eeeeeeeeeeeeee e.....eeeeeeeee
Naprzeciwko
niego pojawia się poświata i nagle coś przydupia w ziemię
. W tym samym momencie tuż obok w elektrownię wali samolot
na co pijok :
-..........ta
dzisiejsza........bleeeeeeeeeeeeee .................młodzież...
Tak
naprawdę to nie była ta dzisiejsza młodzież, lecz coś
znacznie gorszego. To nie była też lekcja matmy , tylko
cybergłup wysłany z przyszłości. Jago zadaniem jest
powstrzymanie grupy najodważniejszych i zdecydowanych na
wszystko wybrańców przed wypełnieniem planu. Cybergłup
wstał otrzepał się i przejechał go wóz strażacki."
-RaD:
"Wigilia"
"Sam
mpa'k odziany w brodę z kota babci, szlafmycę babci, futro z
norek (ociekające jeszcze czerwoną farbą- babci) babci,
spodnie z rajstop babci i kalosze dziadka (babcia chodzi na
bosaka i od trzech miesięcy nóg nie myje żeby była świąteczna
atmosfera tańsza niż 40zł za 10g.) próbował uruchomić
psa. Gdy mu to się udało, tzn. nie do końca bo pies chodził
teraz jak waran (nogi miał rozjebane na wszystkie strony świata)
dzięki czemu lepiej trzymał się nawierzchni chmur. - Łohoho
zjebane ryje!!- Krzyczał Mpa'k już przy wjeździe do miasta.
- Mam dla was prezenty! - poczym sięgnął do worka i
wykrzyknął. - Wiecie co dzieci? Chyba kurwa prezentów
zapomniałem!!! - chwila na poprawienie pały i kontynuacja -
Ala jak chwilkę poczekacie to ja się kopnę do Elfa i coś
wybiorę!!! Taak! Elf Szlagbaum był żydem i posiadał
najgorszy i najdroższy, ale jedyny w promieniu 200km sklep z
perwersyjnymi zabawkami. Ludzie z Wiochy odżywiali się tu
jadalną bielizną i popijali wazeliną. Aż nie powstała żabka,
ale to dopiero za 50lat. W sklepie zawiązał się następujący
dialog:
- Hohoł!
-Szam kużwa jeszteż Chochoł!!!
-Ekhm. Sorry, jeszcze raz! Hołhołhoł!!!
-No, szego ty chszeż?
-Daj tego i tego, a może jeszcze trochę tamtego. A to po
ile??
-Dajeż piataszka i jeszt twoje.
-Dwa pięćdziesiąt.
-Dwa"
-Wszyscy:
"Kamil"
"Kamil
posprzątał po sobie i zabrał się do odpoczynku. Glebnął
się w krzaki i spowodował depresję. Od tej pory wszyscy
byli w depresji. Na szczęście przechodził tędy
Konstantynopolitańczykówjaneczka. Rzygając przemówił do
Kamila
-Eeeeeeeaaaaaaaaaeeeeeeeee!!!!!-
-Nie,
nie mam ognia-
-Eeeeeeeyyyyyyyyyyoooooooo!-
-No
to jedźmy-
Weszli
do auta Konstantynopolitańczykówjaneczki i usnęli ze
smrodu. Obok przejeżdżał Super-Adi w swoim Głupomobilu.
Dziś ścigał się z Papieżem do zakrętu. Papież stanął
żeby namaścić zwłoki Kamila i Konst........neczki, ale Adi
rzekł przepitym głosem
-Zostaw
tych krofili stary, oni tam mają hard zajawkę-"
|